Recenzja filmu

Psy mafii (2016)
John Hillcoat
Chiwetel Ejiofor
Casey Affleck

Sfora

Choć akcja "Psów"rozgrywa się w Atlancie, a nie w Mieście Aniołów, widzowie "Dnia próby","Policji" oraz "Bogów ulicy" poczują się jak w domu. W filmie Hillcoata nie brakuje umoczonych gliniarzy i
999, czyli "Triple Nine" to w policyjnym żargonie kod oznaczający rannego na służbie funkcjonariusza. Polski dystrybutor najwyraźniej przestraszył się, że publiczność może jednak wziąć dzieło Johna Hillcoata za historię pracowników pogotowia ratunkowego. Aby więc rozwiać wszelkie wątpliwości, sięgnął po bardziej chwytliwy tytuł. Choć nazwa "Psy mafii" brzmi, jakby skopiowano ją z okładki nowej książki Patryka Vegi, trafia w punkt. To film, który z pewnością spodoba się fanom szorstkiego kina policyjnego spod znaku ostatniego "Pitbulla".

   

Zawiedzeni nie będą także miłośnicy twórczości Davida Ayera. Choć akcja "Psów" rozgrywa się w Atlancie, a nie w Mieście Aniołów, widzowie "Dnia próby", "Policji" oraz "Bogów ulicy" poczują się jak w domu. W filmie Hillcoata nie brakuje umoczonych gliniarzy i wytatuowanych po czubek głowy pyskatych latynoskich bandziorów, podrzędnych barów ze striptizem oraz narkotykowych melin z łkającymi niemowlętami, odciętych głów i eksplodujących kończyn. W tyleż odrażającym co budzącym fascynację świecie rozgrywa się historia gangu złodziei. Bohaterowie dokonują napadów na zlecenie rosyjsko-żydowskiej mafii. Ostatni skok – jak to zwykle w filmach bywa – okaże się najtrudniejszy. Aby odwrócić od niego uwagę mundurowych, szajka będzie musiała popełnić zbrodnię.

Hillcoat nie stroi się w pióra reformatora gatunku. Nie psychologizuje i nie dzieli włosa na czworo. Cnotą jego twórczości jest prostota i szczerość. "Psy mafii" nie udają, że są czymś więcej, niż sprawnie opowiedzianą pulpą z napompowanymi testosteronem scenami akcji oraz imponującą obsadą. Inna sprawa, że reżyser przy rozdzielaniu ról mógłby czasem wykazać się większą inwencją. Z zafarbowaną na czarno grzywką Aaron Paul po raz kolejny gra Jessego Pinkmana z "Breaking Bad" – poharatanego emocjonalnie wrażliwca zabijającego wyrzuty sumienia przy pomocy używek. Na autopilocie gra również Woody Harrelson wcielający się w jowialnego porucznika, który nie wylewa za kołnierz. Zaskakuje za to Kate Winslet – jej natapirowana Irina nosi się jak burdelmama, bez mrugnięcia okiem wydaje wyroki śmierci, a podczas wyrabiania ciasta na pielmieni rozmawia przez satelitarny telefon z uwięzionym na Syberii mężem, szefem wszystkich szefów. Brytyjska gwiazda kradnie film, który w założeniu miał być przecież "kinem dla prawdziwych mężczyzn".

   


Podstawowy problem "Psów mafii" polega na tym, że nie bardzo jest tu komu kibicować. Jeśli głównym bohaterem miał być ostatni sprawiedliwy Chris (Casey Affleck), to dlaczego nie otrzymał od scenarzysty więcej czasu ekranowego? Jeśli centralną postacią planowano uczynić szefa bandy Michaela (Chiwetel Ejiofor), to przydałoby się chyba dostarczyć widowni powodów, by go polubiła. Zdawkowa charakterystyka postaci i słabo zarysowane relacje wewnątrz gangu sprawiają, że "Psy" ogląda się raczej na zimno. Co nie oznacza, że bez przyjemności. Rasowych filmów sensacyjnych z R-ką nigdy za wiele. 
1 10
Moja ocena:
6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Przyznam szczerze, że trochę bałem się seansu "Psów mafii". Po obejrzeniu pierwszych zwiastunów moje... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones